Czasem los, czy bardziej paskudna, zimna pogoda zmienia plany - rozsądek nakazał, by nie pokazywać się w tym roku w Szreniawie.
W zamian zabrałam się w końcu za klasyczną łubiankę (taką, w której kupuje się truskawki) i skrzynkę po owocach, które zalegały w kątach od dawna. Powstało też kilka bransoletek szydełkowo-koralikowych - opętały mnie ;)
Też mam na warsztacie skrzynkę po owocach :)
OdpowiedzUsuńPiękne te bransoletki, wyglądają na BARDZO pracochłonne...
Śliczne są te bransoletki. Tak mi przypadły do gustu, jak oglądam wasze blogi... Nawet zaciekawiłam się metodą ich zrobienia... niestety to nie moja bajka, nie lubię pracy na szydełku. Szkoda, bo świetnie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńMnie też tak przypadły do gustu, że "naumiałam" się, chociaż wydawało mi się, że przekracza to moje granice cierpliwości ;) W każdym razie - zapraszam do oglądania :) I dziękuję za odwiedziny.
UsuńCUDNA!!! Piękna branzoletka :) Brawo!
OdpowiedzUsuń