Nie uległam nigdy wcześniej ponadczasowej modzie na tę kratkę. Przyszła i na mnie pora... Drobiazg czarno-czerwono-kremowo-biały nie chce mi zejść z ręki. Bransoletkę ozdobiłam charmsem naturalnie kojarzącym się z Londynem - przedstawiającym Big Bena. Kiedy kilkanaście lat temu pierwszy raz znalazłam się w stolicy Anglii, zwiedzanie zaczęliśmy właśnie od okolic Parlamentu i Westminster Abbey. Nie przeczuwałam wtedy, że pokocham to miasto całym sercem, a górująca nad Tamiza wieża będzie jednym z ulubieńszych widoków :)
A teraz bransoletki - grubsza (moja) na 11 koralików i cieńsza - na 7.
Przyjemnego weekendu. Sobotę spędzę w pracy - przed południem w społecznej, po południu - zawodowej, ale mam nadzieję dobrze się bawić :)
Bardzo podoba mi się ten kratkowy motyw na bransoletce :)
OdpowiedzUsuńFajna bransoletka ;) Charms uroczy :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że uległaś kratkowej fascynacji, bo bransoletki są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńno zbieram szczękę z podłogi. Fantastyczne!!!!
OdpowiedzUsuńChcesz taką? ;)
UsuńJeny dopiero teraz przeczytałam! No jasne!! :) Już od dawna sie zastanawiałam, bo wszystkie piękne!
Usuńtez bym chciala! koniecznie z big benem!!:))
OdpowiedzUsuńCała partia big benów została zamówiona, więc jeśli tylko chcesz... ;)
Usuń