Dzień spędzony w kuchni, jak rzadko kiedy ;) Przerób warzyw na ogórki meksykańskie wg przepisu od Tami (klik), baaaardzo ostre i ljutenicę, na którą przepis wypatrzyłam zimą na blogu ChilliBite (klik), która - niechcący trochę - również wyszła ostrzejsza niż bym chciała. "Płynąc" na tej fali, zamieszałam jeszcze w misce trochę płatków owsianych na flapjack wg WhitePlate (klik). Przez kilka godzin cisza przerywana bulgotaniem gotującej się pulpy pomidorowo-paprykowo-bakłażanowej i mieszanie i ... myślenie. Nie na darmo nazywam taki stan kuchnioterapią - w moim zagonionym ostatnio świecie chyba tylko w tych chwilach mam okazję na spokojne przemyślenia - o sytuacji międzynarodowej (nie umiem i nie chcę się od tego oderwać), o planowanym za 3 tygodnie wypadzie do Lizbony, o tym, że już czas zdecydować o dłuższych wakacjach, o inspirujących rozmowach weekendowych...
Teraz jest czas na wino i litewski chleb ze świeżą ljutenicą :)
A własnie że dziękuję za tę wstawkę kulinarną, nie miałam pojęcia, co można zrobić z bakłażana, a teraz juz wiem i zrobię!!! Poproszę o przepis na ogórki meksykańskie :-) Pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńDobrze mieć taką odskocznię - nie dość, że możesz spokojnie pomyśleć nad tym, co Cię trapi, to jeszcze powstało mnóstwo pyszności, którymi będziecie się zajadać pewnie całą zimę:)
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu, by przyniósł mi mnóstwo twórczej inspiracji! :)
Ta z czerwonymi koralikami śliczna jest!
OdpowiedzUsuń