Tak mi się to przypomniało, gdy przed chwilą nadawałam charakter pewnej niedoskonałej anielicy. To właśnie pierwsze próby z masą solną, o których wspominałam w weekend. Nie będę oczywiście udawać, że realizowałam tym samym mój autorski projekt, nie nie nie :) Anioły są ze mną od dawna, a pozytywna (o ile w ogóle taka może istnieć) zazdrość, jaka mi towarzyszyła, gdy oglądałam dzieła Moniki popchnęła mnie w końcu do działania.
Jaki jest efekt - każdy może obejrzeć...
Faza produkcyjna ...
...i wykończeniowa.
Ten poniżej ma przetrącone skrzydło.
Wszystkie są piekne :)
Na koniec doskonała - moja ulubiona, zresztą - puenta o doskonałości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz